piątek, 19 lipca 2013

Burlington

Hello!

Wiem, że dużo dzieje się w moim życiu. Całe stronnice mogłabym zapisać faktami z ostatnich dni. Wszystko jest nowe: ludzie, otoczenie, jedzenie, picie, kultura, nawet moje łóżko, które było moim ulubionym i najbezpieczniejszym miejscem. Ale nowy kontynent nie oznacza pozostawienia swoich problemów i radości w innym kraju i nie mam na myśli Rosji.

Oczywiście z czasem wszystko się zmienia i w efekcie liczy się tylko to co zrobisz dzisiaj. Jeśli jesteś leniwy to stajesz się jeszcze bardziej leniwy, jeśli jesteś madry, to Twoja madrość przetrwa. Mam na myśli to, że każdy dzień ma znaczenie. Może okazać się tym ostatnim, a jeśli nie to tworzy przeszłość i kształtuje przyszła przyszłego Ciebie.

Staram się żyć pożytecznie. Każdy dzień lenistwa sprawia, że bycie pracowitym następnego dnia staje się trudniejsze. W chwili gdy życie zmienia się radykalnie warto zmienić też siebie, gdyż aklimatyzujac się do nowego miejsca, przyzwyczajasz się do nowej wersji siebie.

Tak i ja, chcę ulepszyć moje życie każdego dnia. Proszę wspierajcie mnie w tym. Możecie codziennie pytać mnie o wyniki mojej pracy nad soba.

Dzisiaj chciałam podzielić się z Wami moim pomysłem na poprawę mojego życia. Chcę przygotować słoik z imionami osób mi bliskich, moich przyjaciół, znajomych, osób, z którymi jestem w konflikcie. Nazwę go prayer box I każdego dnia będę modlić się za kogoś z tego zbioru.
Może Tobie też przydałby się taki słoik miłości?


Bycie au pair uczy mnie też planowania, cieszenia się z każdej chwili, uśmiechania się. Muszę wykorzystywać dawno zapomniana kreatywność, nauczyć się na nowo żyć bez pośpiechu i odpuszczenia sobie udziału w wyścigu szczurów, w którymi XXI wiek zapędza nas wszystkich wbrew naszej woli.


Jestem podekscytowana odkrywaniem tego niepopularnego stylu życia.


Niech Bóg Wam błogosławi!


sobota, 13 lipca 2013

Nowy Jork

Nowy Jork.

city that makes you feel like sleeping is useless.

mój ostatni pelny dzień w stanie Nowy Jork. Wiekszosc czasu spedzilam w szkole dla au pairek. Poznałam tu super dziewczyny, które sprawiły ze chwile tu plynely szybko i przyjemnie.

Moja nauczycielka, pani Noga, byla niesamowita. Jej klasa wygladala jak typowy pokoj uroczej babuni - pelno sztucznych kwiatkow, koszyczkow wiklinowych, zrobionych przez uczniow prac (uczniowie w wieku 18+) z podziekowaniami, szafa obklejona zdjeciami i mnostwo gadzetow: lalki, talk, ubranka, pampersy... Pani Joan idealnie pasowala do tej wizji - opowiadala mnostwo historii, pokazywala zdjecia swojego syna, wnokow.


W Nowym Jorku, a konkretnie na Manhattanie spedzilam 2 dni. I co moge powiedziec? Nowy Jork jest niesamowity. Zeby poczuc jak naprawde toczy sie zycie w tym miescie, trzeba zaplanowac sobie przynajmniej dwutygodniowy pobyt. Miasto jest ogromne. Times Square, Broadway, 5th Avenue, Plaza Hotel, Central Park, Empire Hotel, Empire State Building, Rockefeller Center...

Szczerze? Czulam sie tam jak w domu. Mysle ze moglabym tam zyc. Przynajmniej przez jakis czas. To miejsce ma w sobie wszystko - spokoj i relaks w Central Parku, najlepszy balet na Broadway'u, tancerzy na ulicach, ogromne sklepy, duzo swiatel, zero nudy.
Czulam sie tam tak swojsko, jak u siebie, ze nawet uliczni sprzedawcy nie zachecali mnie do kupienia ich wycieczek.


Od 1:30 jestem w Burlington. Moj pierwszy lot do Burlington byl o 11:20, lecz ten, ktorym mialam tu przyleciec mial miejsce o 15:59. Na lotnisku bylam na tyle wczesnie, ze moglam zdazyc na pierwszy lot, lecz w efekcie koncowym lecialam lotem, ktory mial opuscic NYC o 22:45. Pogoda sprawila, ze byl opozniony o ponad godzine. Takze JFK Airport znam juz jak wlasna kieszen.

Moja host rodzina jest super. Mimo opoznienia nie byli na mnie zli i czekali na mnie w srodku nocy na lotnisku. A konkretniej Julie i pani Basia, mama Julie. Wayne zostal w domu z dzieckiem, wiec poznalismy sie dzisiaj rano, przy sniadaniu. Zobaczylam juz miasto, jest tu bardzo ladnie. Smiejemy sie ze to takie male NYC, albo taki duzy Central Park. Haha!

Musze Wam powiedziec, ze Training School bylo super, ale nie moge porownac tego z moim nowym pokojem. Jest super! Wisza w nim zdjecia moich przyjaciol i rodziny - prezent od hostow.
A John tez jest wspanialy, nie bal sie gdy mialam go na rekach i zaczynamy sie coraz lepiej poznawac.

Musze isc sie rozpakowac, za godzine przychodza goscie, zeby mnie poznac. Bedziemy jesc lasagne. Milego dnia!

środa, 3 lipca 2013

Polska, Londyn, Nowy Jork..

Cześć!

Jacie.. Tyle się dzieje! Do wylotu zostały tylko CZTERY DNI! Nie, nie potrafię ogarnąć tego moim prostym umysłem. O czym świadczy to, jak zaplanowałam mój ostatni w tym roku tydzień w Polsce.

 W poniedziałek były urodziny mojej siostrze, więc to jej starałam się zadedykować ten czas, ze znajomymi zrobiliśmy jej małą niespodziankę i pod pretekstem zakupów, zabraliśmy ją na laserowy paintball.

We wtorek od rana pomagałam w remoncie kaplicy. Super czas, cieszę się, że mogę zrobić coś dla innych i dla moich ideałów, moich poglądów i przede wszystkim dla Boga. Popołudniu byli goście, także spędziłam czas z nimi, a wieczorem pierwsze pakowanie w wersji demo. Dobrze mieć przyjaciół, którzy ogarniają niektóre sprawy za mnie.

Dzisiaj środa, znowu remont. Było widać pierwsze efekty, gdyż malowanie ma w sobie tę radość, że wysiłki mają bezpośrednie odbicie w rzeczywistości. Po czym zakupy, zakupy... I dzisiaj kolejne pożegnania.

Dla wszystkich au pairek chciałam podzielić się, prezentem, który sama przygotowałam dla siebie. Kupiłam zeszyt i poprosiłam moich przyjaciół, aby napisali w nim coś dla mnie. Jeszcze tego nie czytałam, zrobię to gdy będę tęsknić za domem. Zostało mi jeszcze sporo pustych stron, do niedzieli uzbieram jeszcze sporo wpisów.

Kolejne dni wypchane po brzegi spotkaniami, zakupami, pakowaniem. Planowaniem czasu w Londynie, w Nowym Jorku. Dalej nie wybrałam co będę czytała w samolocie. Ale wzięłam się już za zwiedzanie. Dzisiaj kupiłam świetny przewodnik po Nowym Jorku.



Polecam. Przejrzałam go i jest bardzo dobrze napisany. Prace nad wyprawą po Manhattanie trwają, chyba muszę jeszcze kupić plan miasta, by to wszystko porządnie ogarnąć. Tyle miejsc związanych z Gossip Girl do zobaczenia. 

Co do Londynu... To ciężko było mi cokolwiek zaplanować, więc postanowiłam... spytać ludzi! A kto zna lepiej Londyn, niż Londyńczycy? Także na InterPalsach wysłałam kilka wiadomości i czekam na odpowiedzi. 

Na koniec naszła mnie taka konkluzja nad tym, jak niesamowity jest Bóg, który spełnia moje marzenia, ponieważ wierzyłam, że się spełnią. Wy też wierzcie, bo wiara czyni cuda. Ona może całkowicie odmienić Wasze życie. Tylko wierzcie, módlcie się i miejcie nadzieję, gdyż nadzieja nigdy nie zawodzi.