sobota, 16 marca 2013

welcome to the family

114 days untill set out

Buenos dias

Wczoraj słonecznym popołudniem dostałam bardzo miłą niespodziankę. Moja świetna Host Family. W domu już od rana czekała na mnie zmysłowa paczka. Julie i Wayne postanowili wysłać mi powitalny list jako do nowego członka rodziny. Czyż to nie cudowne?

Paczka to wersja demo mojego amerykańskiego domu - zawierała wszystkie sztandarowe produkty Vermontu. Stąd epitet zmysłowy. Pierwszym zmysłem, który poruszyła był węch, gdyż wszystko zniewalająco pachniało kawą, nawet jeszcze przed otwarciem. Wzrok przyciągnął liścik. Posmakować mogłam ich czekoladek i syropu klonowego (dostałam nawet cukierki z syropu klonowego <3 ). Dzisiaj na deser spróbujemy go z pancakes.

A wszystko czego nie dało się zmieścić w paczce, dostałam w formie broszurek. Także czytuję sobie o fabryce niedźwiadków, lodach Ben & Jerry's, farmach, stokach, muzeach....


Każdej au pair życzę takich Hostów, jak moi. Nie mogę się doczekać amerykańskiego życia, a tym czasem w pełni korzystam z europejskich i polskich wdzięków.


Na tym etapie przygotowań do wylotu dzieje się tyle rzeczy, że nie jestem w stanie opisać nawet połowy, ale wybieram dla Was te rozkoszne kawałki. Z technicznej strony czeka mnie teraz walka o wizę, przygotowywanie dokumentów, na razie czekam na wskazówki od agencji i mailuję z rodziną.

Trochę martwię się kolejnym egzaminem na prawo jazdy, który czeka mnie tam. Muszę zdać test teoretyczny, który będzie wyzwaniem pod względem językowym i prawnym, gdyż muszę wdrążyć się w ich tryb prowadzenia samochodu, ich drogi, kulturę jazdy...  Trzymajcie kciuki!

wtorek, 5 marca 2013

We are happy to let you know that a family would like to welcome you into their home as their au pair.

Dzień dobry

Od wczoraj mój wyjazd do USA jest już realnym wydarzeniem, które będzie miało miejsce za 4 miesiące i 10 dni. Mam teraz masę informacji o wszystkim, lecz brakuje mi czasu, aby wszystko na bieżąco tutaj opisywać, dlatego dzisiaj postanowiłam nadrobić zaległości.

Od 20 lutego jestem w kontakcie z moją przyszłą future host family, z którą spędzę rok mojego życia. Wczoraj Julie oficjalnie zadzwoniła do biura w Bostonie, by poinformować ich o tym, że chcą abym została ich Au pair. Praktycznie co dziennie wymieniamy się mailami, by lepiej się poznać i ustalić jak najwięcej kwestii przed wylotem. Ustalamy grafik, zajęcia dla Johna, reguły naszego wspólnego egzystowania. Poproszono mnie abym prowadziła dziennik z postępami Johna, aby rodzina mogła być na bieżąco. To bardzo ciekawa sprawa i fajny pomysł. W kwestii samochodu Julie stwierdziła, że jeśli potrafię jeździć w Polsce to dam sobie radę wszędzie, a ich drogi nie będą STANowiły dla mnie wyzwania.

Host rodzice pracują długo, dlatego postanowili, że będę pracowała 3 pełne dni w tygodniu, a poza tym dwa dni od lub po południu. Moją zmienniczką będzie mama Julie, która jest Polką i miałam okazję poznać ją w niedzielny wieczór. Jest świetna i zna naszą polską kulturę, co jest dużym ułatwieniem i na pewno polubię spędzać z nią czas.

Poza tym dzisiaj muszę podpisać umowę i odesłać ją do Warszawy. Już dostałam mail z upomnieniem. Zajmuje mi to sporo czasu, gdyż chcę dobrze zrozumieć co podpisuję (umowa jest sporządzona w języku angielskim).

Od momentu gdy to wyślę, zacznie się nowy etap przygotowań - wiza. Jak wiadomo z tym zawsze są jakieś problemy, moja agencja przygotowuje już dla mnie stosowne dokumenty, aby proces ubiegania się o pozwolenie na wylot przebiegał sprawniej i szybciej.

Jest też kwestia ustalania miejsca wylotu. Agencja daje mi możliwość wylotu z wszystkich dużych miast Europy, lecz jeśli chcę wyruszyć z Polski, muszę zrobić to z lotniska w Warszawie. Przygotowaniem biletu, jego opłaceniem i tego typu rzeczami też zajmuje się Warszawa lub Boston. Mam nadzieję, że w tym samym czasie polecą też inne au pairki z Polski, miło będzie mieć towarzystwo w samolocie do Nowego Jorku.