piątek, 19 kwietnia 2013

wiza i numer *740 94 00

hello

Dzisiaj jest piątek i do wylotu pozostało tylko 80 dni.

Moi hości są super. Uwielbiam ich. Muszę się pochwalić, że na urodziny kupili mi wycieczkę po NYC. Łuhu! Za każdym razem gdy o tym myślę to nie potrafię w to uwierzyć. Jak do tej pory to jest chyba najlepszy materialny prezent jaki dostałam. A już za niedługo mój kochany John skończy pierwszy rok swojego życia. To takie niesamowite! HM wysłała mi nawet zaproszenie na jego pierwsze urodziny, choć niestety wiemy że nie będę mogła w nich uczestniczyć. Mimo wszystko to bardzo urocze. HM traktuję jako moją przyjaciółkę. Piszemy o tylu różnych rzeczach i nigdy nie kończą nam się tematy.
Postanowiłam, że gdy dostanę wizę to poproszę ją o zdjęcia domu.

A co do wizy... Och to takie trudne! Bardzo staram się już mieć to za sobą. Nawet nie zdajecie sobie sprawy jak bardzo. Wszystko jest już przygotowane: dokumenty, opłaty, mam już konta na wszystkich portalach, na jakich mogę je mieć, by dostać wizę. Ale nie potrafię umówić się na spotkanie w sprawie wizy. To jest tak bardzo, bardzo frustrujące! Sprawa polega na tym, że ambasada schrzaniła coś na stronce, przez którą powinnam umówić się na spotkanie i teraz mogę zrobić to jedynie za pośrednictwem telefonu, dzwoniąc pod numer, który znam już na pamięć. Przez pierwszą minutę i 3 sekundy rozmawia się z automatem, by później usłyszeć, że linia jest zajęta i zapłacić za to prawie 10 złotych.
Wykonałam już kilka prób, także myślę, że USA szybko nie zbankrutuje.
I tu pojawia się moja prośba o to, abyście wsparli tą sprawę w swoich modlitwach. Albo po prostu trzymali za mnie kciuki. Ta kwestia po prostu mnie miażdży bo sama nie jestem w stanie jakoś temu zaradzić.

A teraz w moim życiu jest taka nagonka. Matury, szkoła, wiza... To pochłania prawie każdą moją chwilę. Chciałabym już zmagać się tylko z maturą i mieć za sobą inne kwestie.

Chciałam jeszcze powiedzieć Wam, że bardzo ciężko będzie mi wyjeżdżać. Teraz staram się nacieszyć każdą chwilą, ale wiem, że są rzeczy, które będą mi dane dopiero za rok. Wiem, że jest Skype, Facebook, macie adres mojego bloga i mojego maila. Dam Wam też numer mojego amerykańskiego telefonu. Ale to tylko część mojego teraźniejszego życia, która będzie uratowana. Są takie niesamowite rzeczy jak el dorado, jak wspólne spacery, przejażdżki na rowerze, czy dzielenie się ciastem, które będą moją ogromną tęsknotą, także już dziś, chcę Was prosić o to, abyście (jeśli uda mi się zdobyć wizę i pomyślnie wylecieć) wysyłali mi mnóstwo zdjęć i wiadomości.

Myślę o Was

4 komentarze:

  1. trzymam mocno kciuki! Na pewno się uda z wizą ;)
    A co do tęsknoty to ja już o tym zaczęłam myśleć, dopiero teraz, a może już teraz? nie wiem, ale wiem że będzie dobrze, bo musi być, prawda? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. święta prawda, nie po to tyle się męczymy z tą całą biurokracją, by być potem nieszczęśliwe. to będzie świetny rok. najlepszy! :)

      Usuń
  2. ja tez zaczelam wlasnie myslec o tym jak bardzo bede tesknic. i im blizej wyjazdu tymbardziej zaczynam sie tym stresowac.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Domi ja też, i ta myśl, że następnym razem będę miała okazję uczestniczyć w tym wszystkim za 13 m-cy.
      ale powinnyśmy myśleć pozytywnie, zobaczymy NYC i zasmakujemy samodzielności, przy okazji bawiąc się z dzieciakami :)

      Usuń