środa, 29 maja 2013

no better way to prepare to go to US than English Camp

aloha!

szalony tydzień! od czwartku wraz z grupą dziesięciu niezwykłych Amerykanów (głównie Amerykanek) pracowałam w małej wiosce z świetnymi młodymi ludźmi, a to wszystko i jeszcze więcej zawiera się w dwóch słowach ENGLISH CAMP! Łuhuu!

pewnie zastanawiacie się, o co właściwie chodzi..? english camp to obóz z udziałem native speakerów. ten, w którym uczestniczyłam ostatnio był obozem w formie półkolonii. ranki spędzałam w szkole, pomagając w zajęciach. po czym mieliśmy klub popołudniowych, dla wszystkich chętnych.

moim głównym zadaniem było tłumaczenie, a później także przygotowanie króciutkich dyskusji dla młodzieży. z możliwością dłuższej rozmowy o Bogu i Ewangelii. lecz głównie spędzałam tam świetny czas. poznałam wielu świetnych, ciekawych świata młodych ludzi. wielu szalonych i zabawnych. zagraliśmy w mnóstwo gier i mój angielski stał się głównym językiem, w którym się posługiwałam.
zetknięcie się z ich kulturom i dobrymi sercami ma na mnie niesamowity wpływ.

teraz mam świetnych przyjaciół w Colorado i już nie mogę się doczekać, kiedy będę mogła ich odwiedzić! to takie niesamowite! jestem taka podekscytowana tym niesamowitym doświadczeniem i nie mogę się doczekać, kiedy po raz kolejny będę mogła wziąć udział w czymś podobnym.


zostało sześć tygodni do wylotu. przede mną ciągle parę formalności do załatwienia. oczekując na taką ogromną zmianę w moim życiu, dużo bardziej niż zazwyczaj cenię sobie każdą chwilę, którą spędzam tu, wśród Polaków, przyjaciół, rodziny. to przypomina mi o tym, że nic nie trwa wiecznie i żadna chwila nie zdarza się dwa razy. dlatego cieszcie się tym co dzisiaj zesłał Wam Bóg. nie martwcie się o jutro, które może nigdy nie nadejść


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz