sobota, 23 kwietnia 2016

Co dobrego może przynieść odkładanie spraw na później?

Nie jesteś wystarczająco dobra. Czy to jest myśl, która pojawia się często w Twojej głowie? Ja nieraz jestem swoim najgorszym krytykiem. Patrzę na swoje życie i na to jak różni się od mojego planu na nie. Jak często popełniam błędy, czy to ma sens gdzie jestem dzisiaj, dlaczego przez tak długi czas nie umiałam napisać nic na swoim blogu?


Wiele tych sytuacji sprowokowanych było przez, nazwijmy to, mój błąd. Mój błąd, moją nieidealność, moją winę, przez mój grzech. Jest prawie wpół do drugiej a ja nie śpię bo przez cały dzień nie mogłam się zabrać za pisanie pracy. Ale w moim życiu, jest jeszcze Ktoś, kto naprawia ma nieporównywalny do niczego innego talent odwracania złych sytuacji, "kochającym Boga, to jest tym, którzy są powołani zgodnie z Jego planem, wszystko służy ku dobremu" /Rzymian 8:28/.


Zdaża mi się, że nowopoznani ludzie często dziwią się, że jestem chrześcijanką. Gdy ostanio o tym myślałam, to zmartwiło mnie to trochę, że nie jestem dość dobra, by wyróżnić się z tłumu. Mam przecież być światłością dla świata, a ja ciągle się potykam, dużo narzekam, jestem zbyt pasywna. Chciałabym tyle zrobić, a tak mało moich planów dochodzi do skutku.


Ja nie jestem idealna. Ja popełniam błędy. Czy Ty też tak o sobie myślisz? Czy Ty też widzisz swoje braki? Nie wiem co dzisiaj dzieje się w Twoim życiu, ale wiem, że na pewno nie jest Ci obcy smak porażki. Wiem, że na pewno wiesz co to znaczy się na kimś zawieść. Przeżyłeś w życiu smutek. Ktoś złamał Ci kiedyś serce. I są spore szanse, że znasz Justina Biebera.


W moim życiu, które z pozoru wydaje się jednym wielkim chaosem jest Ktoś kto nad tym wszystkim panuje. I to nie ja jestem tą osobą. I pewnie zastanawiasz się o co chodzi z tym Jusinem Bieberem w poprzednim akapicie. Pozwól, że wyjaśnię.


Dla mnie życie celebrytów jest dość obce. Nie czytam tabloidów ani pudelka. Ale znam postać Justina Biebera. I czy tego chce czy nie wiem, że wplątany był w kilka skandali. Dzisiaj by nie pisać pracy na uczelnie dałam się wciągnąć internetu i zanim się obejrzałam wylądowałam na instagramie JB. I gdy tak scrolluje przez jego zdjęcia natrafiłam na słowa:
"Zatrzymajcie się, i we Mnie uznajcie Boga"
Sporo osób w komentarzach zaczęło wyzywać Justina od heretyków i egoistów. Tak wielu osobom czytającym ten wpis był on na tyle obcy, że nie wiedzieli, że to nie słowa Biebera, lecz cytat z Księgii Psalmów.


Jak wspaniale działa Bóg, że nawet w miejscu, gdzie spodziewamy się zobaczyć tylko Jego przeciwieństwo, możemy zobaczyć cud, coś czego nie powinno tam być, coś wbrew logice, wbrew temu co wydaje się naturalną koleją rzeczy.  Dla Niego nic nie jest przeszkodą, nic nie jest od Niego silniejsze.


I ten wspaniały Bóg jest dzisiaj zainteresowany Tobą. On chce byś Ty był częścią Jego planu. Bo dla Boga nic nie jest przypadkiem, On zaplanował Ciebie i Twoje życie zanim stworzył świat. On chce byś dzisiaj przyszedł do Niego i poznał Go lepiej. Chce, żebyś zrobił to już dzisiaj. On chce Ciebie takiego jakim jesteś teraz. Nie chce pięknej, idealnej wersji Ciebie.


Czasami ja jestem Justinem Bieberem. Czasami po mnie ludzie nie spodziewają się dostrzec chrześcijanina i dlatego otwierają się, dlatego zbliżają się do mnie i mogę opowiedzieć im o Moim Najlepszym Przyjacielu. Gdybym była kimś innym, nigdy bym nie miałabym okazji podzielić się z nimi moją historią, pokazać im jak wiele znaczą dla mojego Taty.


Życie z Bogiem, nie jest nudne. Nie jest smutne. Nie jest ciężkie. Bo Bóg zawsze ma rozwiązanie, na problem, który przynosi życie. Jeszcze zanim ten problem się pojawi, to Bóg już wie jak wykorzystać tą sytuację by pokazać Ci coś wspaniałego, jeśli tylko Go o to poprosisz. Jeśli Mu zaufasz On zaskoczy Cię tym co dla Ciebie przygotował.


To dotyczy spraw trudnych i błahych. Tak jak dzisiaj, po całym dniu zmęczenia o pierwszej nad ranem Bóg przemówił do mnie. Ja jestem Bogiem. Zatrzymaj się. Nie martw się o to czy zdążysz napisać swoją pracę, czy dostaniesz dobrą pracę, czy wysyłasz CV do odpowiednich miejsc. Dzisiaj cały dzień starałaś się coś napisać, bez skutku, a gdy ja dałem Ci chwilę skupienia napisałaś połowę pracy. Gdy nie spodziewałaś się mnie, Ja do ciebie przemówiłem, bo Ja mam plan, w którym nie ma rzeczy bez znaczenia. Nic nie dzieje się przez przypadek.


Bóg ma też plan dla Ciebie. Zaproś Go do swojego życia a nigdy nie przestanie Cię zaskakiwać to jak bardzo jest prawdziwy i jak bardzo Cię kocha.

wtorek, 19 stycznia 2016

in the pursuit of change

in today's world, every day we see changes.
what we dressed last season, this year is no longer popular. the gadget you got last year no longer arouses admiration among others, because something newer, greater is now on top. 
we as people are also constantly changing. every morning you get a new chance to be a new version of yourself. some use given them chance to practice, hone their talents, take on new challenges. Others are not taken over all the fuss delve more into bad habits, make more and more mistakes, not doing anything for something to improve in your life or the lives of people in about them.


What is typical for successful people, how are they different from the rest? When I wondered about it today, I came to the conclusion that all of these successful  people before they started to run, sat down, closed their eyes and think:
Who am I? what I want? What can I improve? How to be better? Where are my weaknesses and how to overcome them? Bill Gates did not start one day consist of plaques and wires for the chance to discover the new iPhone. He needed a plan.  He could not achieve anything without a moment of silence, in which the planned change in his life, he chose a thoughtful way.

I don't know about you but I very often get lost in the course of my life: school, work, sports, eating, sleeping ... until one day I realize that I have not spoken with my loved ones for weeks. I do not know what is going on in the lives of my friends.

how many things smears when we are moving through the world in a hurry!
a group of people decided to experiment with a few people to dress for the homeless and set them on the path where they will most likely be passed by their loved ones. (video) not one of the people taking part in the experiment did notice that he or she walked past their loved ones just because they were dressed as homeless people.

 Think about it.

how many things you do not notice every day. or would you recognize your uncle if he had sat on the sidewalk in an old sweater. would you notice that the person asking you for change is your brother? if you live in the constant race do you still control in which direction you run?


On the last Sunday in church we prayed that God would expand us.
God wants to give his beloved people the best of all, just as an earthly father wants good for his children. but when we ask God to help us grow, to broaden our horizons, possibilities
how often did we not see opportunities that God has already given us to grow.

The Bible speaks of many of the promises of God for us:  eternal life (1 John 2:25). forgiveness (1 John 1.9), rescue (Isaiah 49.25). The Bible also says that we will do greater  things than Jesus:

“I tell you the truth, anyone who believes in me will do the same works I have done, and even greater works, because I am going to be with the Father. 13 You can ask for anything in my name, and I will do it, so that the Son can bring glory to the Father. 14 Yes, ask me for anything in my name, and I will do it!
 (John 14:12 -14 NLT)


Encouraged by a pastor in my church I decided to fast for two weeks. I decided to stop watching TV series, which is one of my favorite ways of wasting time. Today marks only the third day and I can already see see how much time I have been devoting to watch shows, and how much more worthwhile things I could do with that time, like maybe sleep.

This time allows me to focus more on reflection on myself and the direction I am headed, on what is my faith and on how God has supported me in the past.
It gives me time to think what do I want to see happen in my life next.


In the book of Joshua 1: 3 God says that every place where the state of your foot will be yours.

In order to enable God  to expand you, you need to realize that he is doing it already. Every single day HE gives you new terrain. Did you know that you have a right to it?

What does it actually mean? Any place where I am is mine? If you're at your own place it means that you're always at home, you can feel safe. This also means that you have to take care of people around you,, their well being. It shouldn't depend on whether you think you never meet them, or you think you still will have a million opportunities to help them. They are your people, the place where you are now is yours. Take care of it.
when you see that fire threatens your home, aren't you calling the firefighters? If you see someone mistreating your property don't bring it to their attention that you want this object to stay in a good condition so it can serve you for a long time?

  Every place that your foot will come down, I give you, as I promised to Moses

take care of your place. be a good host.

every day God gives you a new chance to change the world around you.

You are not created to be small. Grow! Enlarge! Broaden your limits! And to achieve it all everyday stop and check in which direction you run.

w pogoni za zmianą



w dzisiejszym świecie na co dzień widzimy zmiany. to co ubieraliśmy w zeszłym sezonie, w tym roku już nie jest popularne. najnowszy gadżet już nie wzbudza zachwytu wśród innych, bo coś nowszego, wspanialszego jest teraz na topie.

my jako ludzie też ciągle się zmieniamy. każdego ranka dostajemy nową szansę by być nową wersją siebie.  jedni wykorzystują daną im szansę by ćwiczyć, doskonalić swoje talenty, podjąć się nowych wyzwań. Inni nie przejęci całym zamieszaniem zaglebiają się bardziej w złych nawykach, popełniają coraz to więcej błedów, nie robią nic by coś polepszyć w swoim życiu, czy życiu ludzi w okół nich.

co cechuje tych odnoszących sukces, czym różnią się oni od reszty?
gdy zastanawiałam się nad tym dzisiaj doszłam do wniosku, że każda z tych osób zanim ruszyła do biegu, usiadła, zamknęła oczy i pomyślała: kim jestem? czego chcę? co mogę poprawić? jak być lepszym? gdzie leżą moje słabości i jak je pokonać?

Bill Gates nie zaczął pewnego dnia składać blaszek i przewodów by przypadkiem odkryć nowego iPhone'a. potrzebował on planu. nie mógłby nic osiągnąć bez chwili ciszy, w której zaplanował zmianę w swoim życiu, obrał przemyślany kierunek.

ja nie raz gubię się w biegu mojego życia: uczelnia, praca, sport, jedzenie, spanie... aż pewnego dnia uświadamiam sobie że nie rozmawiałam z najbliższymi od tygodnii, że nie wiem jak ma się moja przyjaciółka. ile rzeczy rozmazuje się gdy mkniemy przez świat w pośpiechu!

grupa ludzi postanowiła dla eksperymentu przebrać kilka osób za bezdomnych i ustawić ich na ścieżce, którą tego dnia będą szli ich bliscy. (link do video: https://youtu.be/Bel3vITdnGE )
żadna z osób biorących w eksperymencie nie zauważyła, że przeszła obok osób bezdomnych.
zastanów się. ile rzeczy i Tobie unia na co dzień.  czy rozpoznałabyś swojego wujka, gdyby siedział na chodniku w starym swetrze. czy Ty zauważyłbyś, że ta osoba proszaca o drobne, to Twój brat?

jeśli żyjemy w ciągłym biegu, czy naprawdę kontrolujemy w jakim kierunku biegniemy?


w ostatnią niedzielę w kościele modliliśmy się by Bóg rozszerzył nasze granice.
Bóg chce dać swoim ukochanym ludziom wszystko to co najlepsze, tak jak ziemski ojciec chce dobrze dla swych dzieci. lecz gdy prosimy Boga by pomógł nam wzrastać, by poszerzał nasze horyzonty, możliwości nie raz nie zauważamy szans, które Bóg już nam daje by rosnąć.

Biblia mówi o wielu obietnicach Bożych dla nas: mówi o życiu wiecznym (1 Jana 2,25), przebaczeniu (1 Jana 1,9), ratunku w potrzebie (Iz 49,25).

Biblia mówi też o tym, że będziemy dokonywać wspanialszych rzeczy niż Jezus:

Ręczę i zapewniam, kto wierzy we Mnie, będzie również dokonywał takich dzieł, jakich Ja dokonuję, i dokona większych niż te, gdyż Ja idę do Ojca.  I o cokolwiek poprosilibyście w moim imieniu, tego dokonam, aby Ojciec był uwielbiony w Synu —  jeśli o coś Mnie poprosicie w moim imieniu, spełnię to.

(Ewangelia Jana 14:12-14)


Zachęcona przez pastora w moim kościele postanowiłam podjąć się dwutygodniowego postu. zdecydowałam przestać oglądać seriale, co jest jednym z moich ulubionych sposobów marnowania czasu. Dzisiaj mija dopiero trzeci dzień a już widzę ile czasu na to poświęcałam, a ile o wiele bardziej wartościowych rzeczy mogłabym robić w tym czasie, na przykład spać.

Ten okres pozwala mi spędzić więcej czasu na refleksji nad sobą i tym w jakim kierunku dążę, jaka jest moja wiara, jak Bóg wspierał mnie w przeszłości i by zaplanować co dalej.

W księdze Jozuego 1:3 Bóg mówi, że każde miejsce na którym stanie twoja noga będzie twoje.
Aby Bóg mógł poszerzyć Twoje granicę musisz zdać sobie sprawę, że On robi to ciągle, każdego dnia daje Ci nowy teren. Czy wiesz, że masz do niego prawo?

Co to właściwie znaczy? Każde miejsce, w którym jestem jest moje?
Jeśli jesteś u siebie to znaczy, że zawsze jesteś w domu, że możesz czuć się bezpiecznie. Oznacza to też że masz dbać o ludzi w okół siebie, ich dobro nie zależnie od tego czy wydaje Ci się że nigdy już ich nie spotkasz, od tego czy myślisz, że będziesz miał jeszcze milion okazji by im pomóc. Oni są Twoim ludem, miejsce, w którym teraz się znajdujesz jest Twoje. Zaopiekuj się tym.
Czy gdy widzisz, że Twojemu domu zagraża ogień, czy nie dzwonisz po strażaków. Jeśli widzisz, że ktoś źle traktuje Twoją własność czy nie zwracasz im uwagi, by dany przedmiot mógł jeszcze długo Ci służyć?

Każde miejsce, na które zstąpi wasza noga, Ja wam daję, jak zapowiedziałem Mojżeszowi

zaopiekuj się swoim miejscem. bądź dobrym gospodarzem. troszcz się.

każdego dnia Bóg daje Ci nową szansę byś zmienił świat w okół siebie.



Nie jesteś stworzony by być małym. Rośnij! Rozwijaj się! Poszerzaj swoje granice! I aby to wszystko osiągnąć zatrzymaj się i sprawdź w jakim kierunku biegniesz.


czwartek, 31 grudnia 2015

patrząc wstecz

dzisiaj ostatni dzień 2015 roku. myśląc o tym co przyniosło mi te ostatnie dwanaście miesięcy aż sama się dziwię ile zmian nastało w moim życiu.

przeprowadziłam się trzy razy, za każdym razem do innego kraju i raz zmieniłam też kontynent, zmienili się moi domownicy i moje zajęcia.

Mój czas w USA był pełen "pierwszych": pierwszy rok życia Isabel, jej pierwsze słowa, uśmiechy, urodziny; pierwszy raz byłam świadkiem na ślubie, pierwszy raz uczestniczyłam w Amerykańskim weselu, spełniłam swoje marzenie o zobaczeniu Nowego Orleanu, pierwszy raz stąpałam po teksańskiej ziemi i pierwszy raz po latach spotkałam moją kuzynkę i jej rodzinę.

po Stanach byłam miesiąc w domu, byłam świadkiem kolejnego pięknego ślubu (już trzeciego, trzeci  tydzień z rzędu) i udało mi się spędzić czas z rodziną i przyjaciółmi

w końcu podjęłam też decyzję o studiach i wybrałam kierunek. I stąd kolejne pakowanie i przylot do Anglii, gdzie rozpoczęłam naukę na kierunku biznesu na University of Sunderland, poznałam samych świetnych ludzi i dostałam szansę na rozwój moich pasji


ten rok był przepełniony błogosławieństwami, były też smutne chwile, gdy pożegnałam moją drogą przyjaciółkę Lanę, która była dla mnie jedną wielką inspiracją, a także dwie cocie, za którymi tęsknię. To przypomina mi tylko o tym jak wielkim darem jest życie i że kolejny dzień nie jest nam obiecany, dlatego trzeba żyć teraźniejszością, szybko wybaczać i nie martwić się tym co nadejdzie.


Miłujcie Pana, wszyscy, co Go czcicie!
Pan zachowuje wiernych,
a odpłaca z nawiązką tym,
którzy wyniośle postępują.
Bądźcie mocni i mężnego serca,
wszyscy, którzy pokładacie ufność w Panu!

/Psalm 31:23-24/

poniedziałek, 28 grudnia 2015

Dlaczego to wszystko?

sporo ludzi pyta mnie skąd biorę odwagę by tak podróżować
jak daję sobię radę już kolejny raz sama w obcym kraju?
czy się nie boję?


czym właściwie jest strach? co to znaczy bać się?
lęk to niepewność skutków, następstw czegoś, co może wiązać się z niebezpieczeństwem, bólem, krzywdą.


odpowiadając na powyższe pytanie: nie, już się nie boję. Kiedyś żyłam w ciągłym strachu. Kto coś sobie o mnie pomyśli? czy to nie jest zbyt ryzykowne? a co jeśli...? Cały czas miałam najczarniejszą wersję zdarzeń przed oczami. Nie chciałam spełniać swoich wielkich marzeń, ze strachu przed spełnianiem marzeń? Czy nie widzicie jak łatwo lęk przejmuje kontrole nad życiem?


Gdy byłam młodsza moje życie nie miało za wiele sensu. Codzienne życie nie dawało mi szczęścia, wręcz przeciwnie czułam się zdołowana monotonią, prostotą tego co w okół mnie. Co jakiś czas pojawiło się coś ekscytującego ale to rzadko. Czy to nie brzmi trochę znajomo?


I tak to się ciągnęło aż do liceum, gdzie poza weekendami byłam już na poziomie zombie, ciągle nauka, więcej nauki, kartkówki, sprawdziany, prezentacje, więcej prezentacji, poprawki. Ten wyścig szczurów wysysał ze mnie i moich kolegów i koleżanek całą życiową energię i snuliśmy się tak po korytarzach od zajęć do zajęć.


Aż do lata, gdy moja babcia zachorowała i musieliśmy z rodziną podzielić wakacje tak, by ciągle ktoś był z nią w domu. Ja bardzo niechętnie zgodziłam się zapisać na obóz językowy (miałam już wtedy osiemnaście lat, wolałam pojechać gdzieś ze znajomymi). Miała jechać ze mną siostra, ale w ostatniej chwili skręciła kostkę.


Na tym obozie poznałam ludzi pełnych pasji, radości, pokoju i takiej chęci do życia, do pomocy, do zmieniania świata. Każdy z nich miał niesamowitą historię jak zmieniło się ich życie. A to wszystko za sprawą Jezusa. Dla mnie Jezus zawsze był wyjątkową postacią ale nie było dla Niego wiele miejsca w moim życiu. Postanowiłam to zmienić i tak naprawdę zaufać Mu, stworzyć z Nim prawdziwą relację i tak naprawdę oddać mu swoje życie.

To była trudna decyzja, oznaczała, że muszę postawić Go ponad każdą inną osobą w moim życiu. Wybrać Jego, a nie moje marzenia, lenistwo, zachcianki. Lecz gdy to zrobiłam, gdy odważyłam się oddać Mu wszystko to co mam - moje serce, wtedy zrozumiałam, że On dla mnie już dużo wcześniej oddał wszystko.

Jezus, którego urodziny świetowaliśmy kilka dni temu, urodził się w kiepskich warunkach, przyszedł na ziemię, jako stuprocentowy Bóg i prawdziwy człowiek, zrezygnował z miejsca po prawicy Swego Ojca i przyszedł na ziemię. Nie interesowało Go, to co ludzie sobie cenią - władza, pieniądze, prestiż, sława. On wybrał sobie stajenkę jako miejsce narodzin. Przez swoje życie poznawał ludzi z różnych środowisk, przemawiał do tłumów, ale przede wszystkim spędzał czas z swoimi najbliższymi przyjaciółmi - apostołami. Nauczał zaledwie trzy lata po czym zabito go pośród złoczyńców. Trzy dni później zmarwtychwstał i obiecał, że każdy kto w Niego uwierzy i ustami wyzna Go jako swego Pana również nie umrze, ale tak jak On będzie miał życie wieczne. (List do Rzymian 10,9)


Strach jest stawianiem mojego lęku ponad Jezusem i wiarą, że On troszczy się o moje dobro (Jeremiasza 29,11). Bóg dał mi nowe życie, pełne podróży, wspaniałych momentów, nowych ludzi, ciekawych doświadczeń. On zmienił to co było szarą codziennością, w cenienie sobie małych błogosławieństw i osiąganie tego, co wcześniej było niemożliwe - podróże, które tak naprawdę wzmacniają moją wiarę w Jego, gdyż gdy jestem w nowym miejscu polegam tylko i wyłącznie na Jezusie, a On za każdym razem wypełnia moje życie dobrocią, miłością, daje mi pracę i możliwość rozwijania swoich pasji.



Ufam Jemu, dlatego się nie boję.
To nie znaczy, że już nie popełniam błędów, lecz że się podnoszę po każdej porażce z większą siłą i energią dążąc do jasnego celu.


P,S. Jeśli masz jakieś pytania co do mojej historii albo również chcesz odmienić swoje życie to napisz do mnie:
mirshaandcompany@gmail.com

czwartek, 18 czerwca 2015

last year of au pairing

do you remember when your grandma/granpa/teacher/father/mother would say "time flies, you better enjoy your youth it willl be gone before you know it"? I do. I hate and love this turth. I hate it because it makes me worry my life will be ruined before I know it, but it is a great reminder that tomorrow is not promised.

your life won't be ruined because you will get old. your action or the lack of them might. time does never stop but getting old means you live long, isn't that what most people want?

well of course in times like today I am getting more sentimental than usual and I am looking back at my au pair years (!!). I can see that in the beginning my blog was so busy. I just saw everything being new and fresh and exciting and wanted to share my first experiences with things. I wish I wrote more as the time went by. but that lack of posts means my life was so truely busy, full of great events and wonderful people. I think it is a little bit like falling in love. At first you want to tell everyone about it (or no one), but then it consumes you more and more and you have less and less time to spend with other people to talk about the one you love, beause all that time you are with them. this is what happened to my blogging. there were so many great thing to write about but I was way too busy enjoying them to share it with the world.


the first thing that comes to my mind was my time at the hospital. I loved volunteering there. there is something about health care community that just makes you feel so fulfilled: knowing you are literally surrounded by heros, people saving lifes on everyday basics, being the smallest part of the place that gives hope to many.

people need to be a part of something bigger than them. being the smallest part of the greatest plan is always better than being the biggest part of the least significant scheme.
and this is why being there made me feel like a part of family, even though I only knew names of few and had seen them once a week.


being so involved in church was another thing. Doing few Bible studies and being part of a wonderful community are always a blessing. I had so many opportunities to make a change we had a sleep out for homless teenagers with spectrum, when we actually spent a night outside in March (for people who have never been in Vermont in March is basically freezing your limbs off). that felt so terribly cold, even though I had about 5 layers of cloething and a sleeping back, but the worst part was when at 1 am it started snowing, and beacuse of the temperature we all slept with our heads inside the sleeping bags (no tents) after few hours the fabric protecting my face got wet and completely covered m face when I was asleep and I started to suffocate.
I always counted my bed as a double blessing, but that night just showed me how much a shelter really means and thanks to all my sponsors we gave hope to those teenagers and young adults for who nights like that are everyday life.

I loved seeing people's faces when we did a free carwash and how we had to explain them few times it means they actually get there car cleaned for free! same as during Burlington city marathon we had an outside worship service while hundreds of people just run by.

I think of the true community: of playing sports and games together. having dinners together just beacuse, eating wings and chocolate and pastry, drinkinking gallons of coffee and green tea. studying and praying. talking, texting, facebooking. having bonfires, camps, lunches and different get togethers. being one true family.


I also got to travel a lot. in my second year my mom and sister came over and we made our way trough the continent. we started in NYC which was beautiful and of course very busy. we did so much I don't know if it is possible to list all the things we did and have seen during 3 full days we had there. we took picture with wax Marilyn Monroe, took a cruise to see Statue of Liberty on the sunset background, we had a nice dinner in Little Italy and saw a million people blocking our way to the bull on Wallstreet, we went to MoMA and MET, Empire State Building and did the tour around Rockefeller Center. Then we came to Vermont for a week to rest before heading West to city of big things - Las Vegas. Why would anyone ever bother to go see any place if they can have it all in one spot in the middle of the desert? We also saw Grand Canyon, Palms Springs, Los Angeles. We met woderful people and it has been such an adventure! Driving in the middle of desert and not knowing where is the next gas station or how on Earth would we survive if our car broke down and in the end getting to famous Route 66 was just incredible.

My health problems for once brought a blessing which was to see my friends and family in Poland for Christmas. It was a quiet short trip for the distance travelled but long enough for me to get sick and miss my favorite part of celebration which is Polish traditional Christmas Eve with the most beautiful service in my familys Church that always looks just perfect with white and gold decor and 2 giant Christmas trees.

Now it is a time for a new chapter in my life. In twenty days I will no longer be an au pair. My hear is breaking thinking about it. Missing children so much. Missing their parents and grandparents. Missing our time together: holidays and regular days. Conversation around dinner table. All the things we shared. All those precious moments. Vacations and travels and seeing children grow. Going trough hard times and happy times.

But when I think of it all quote from Winnie the Pooh comes to my mind How lucky am I to have known someone who was so hard to say good bye to 


There is a lot good coming.


środa, 1 października 2014

Against winter depression

I have been trying to write this for a long time. I was thinking about how often we people get discouraged and loose hope so easily. Just focusing on all the small things that go or possibly can go wrong. This is why I decided to write a new note to encourage you and myself.

For past few years I have been facing big decisions coming up on regular basis. What am I going to do with my life? Should I go to university or travel to another country? What should be my job like? Just a milion sentences eneded with question marks in my head.

Two years ago I decided to become an au pair. I made a decision but hat brought so many new questions with it:
Where to go? How do I know what family is right for me, there has been so many families that I could choose from but none of them seemed to be the one... God provided everything I have been worrying about. He answered those questions and leaded me where I needed to be. He gave me a great host family that a lot of au pairs don't get, he gave me a beautiful place to stay and a wonderful church.

Year after that I had to decide if I should extend or not. This time God seemed to be quiet with what he has planned for me. I was very nervous about the situation,  as I knew the time to make the decision is getting closer. I knew God was in control but didn't feel peace about my decison, He didn't give me many hints on what to do.
At the end I decided to replace the question "why stay" with "why not". I still wasn't sure, but I decided to stay and right after that God just filled my life with so many blessings and showed me that it was the right decision. 

My life in Vermont is just great. there are moments I called it perfect. I appriciate every day because I know that soon it will change. Every day is a gift and I get only one chance to live it the best way I can. Only one chcance to be joyfu that day and to notice all the sparkles hidden in John's eyes and get a perfect teethless smile form Isabel. To find God's hand protecting me from the evil. Tomorrow is never promised. your next breath is not guaranteed.
The things you worry about might never happen, tomorrow's test might never come.

Matthew 6.31-34: “So don’t worry about these things, saying, ‘What will we eat? What will we drink? What will we wear?’ These things dominate the thoughts of unbelievers, but your heavenly Father already knows all your needs. Seek the Kingdom of God* above all else, and live righteously, and he will give you everything you need.
“So don’t worry about tomorrow, for tomorrow will bring its own worries. Today’s trouble is enough for today."

This year I am in the exactly same situation I was in last couple years. I know soon I have to make a decision about my future. I have numerous versions of what I am going to do, some of them SEEM imposibleto accomplish by myself,  but I am not by myself anymore. And the One who lives within me is bigger than all the things that bother me. He gives me peace that is bigger than my understanding. And I encourage you to do the same things.
Count all your blessings, be thankful and pray.