wtorek, 5 lutego 2013

match IX

Zastanawiam się jaki jest rekord matchów w mojej agencji. NYC nie wypaliło, cóż to mnie zdemotywowało.

Dzisiaj trochę choruję, a warto byłoby się podleczyć przed studniówką, więc zostałam w domu. Na poczcie czekał na mnie kolejny match, tym razem z Martlon w stanie New Jersey. Host mama jest Polką, zajmuje się trójką blondwłosych dzieciaków, ma dwóch synów (4 i 2 latka) i uroczą córkę Juliannę (rok). Chcą użyczać mi swojego samochodu poza obowiązkami. Lubią plażę, filmy - super. To tylko 1h 34 min od NYC, a 20 min od Philadelhphi. Są Chrześcijanami, attend occasionally. Wydają się być całkiem mili i uroczy. Mogę zobaczyć kilka ich zdjęć, widać, że dzieciaki ogarnęły dom zupełnie, w tle zazwyczaj przeważa cała masa zabawek.

Wprawdzie to nie NYC, a dzieciaków jest trójka, kobieta jest Polką, także nie będzie aż takiej różnicy kulturowej, a szkoda. Nie wiem czy dzieci mówią po polsku, nie ma o tym wzmianki, więc prawdopodobnie nie. Nie mieli wcześniej au pair, co zazwyczaj odczytuje się jako minus, gdyż nie mają jeszcze wyrobionego stosunku do au pair, ani doświadczeń. Choć moim zdaniem to o niczym nie świadczy.
Wydają się być ufni, gdyż nie mają większych obiekcji co do moich późnych powrotów, ani zapraszania gości. Tak sobie dzisiaj pomyślałam, że byłoby AWESOME jakby ktoś z Polski mnie tam odwiedził, choć to raczej bardzo mało prawdopodobne.

Czekam na znak, czy to oni.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz